ezoteryka · Rozwój osobisty · Sugestia · uzależnienie · Wróżbiarstwo

Duchowy biznes… cz.2

Instant Ideas Tarot
Mag z talii Instant Ideas Tarot

Pojęcia duchowego biznesu użyłam w moich pierwszych rozważaniach do nakreślenia sytuacji, która jest wprawdzie wiekowa, ale chyba jak najbardziej aktualna. Proszę wziąć pod uwagę, że używając tego określenia nie miałam na myśli tylko i wyłącznie ezoteryki w szerokim jej wydaniu, gdyż spektrum duchowego biznesu jest zdecydowanie szersze. Moje pierwsze rozważania, choć odbyły się w oparciu o przykład z życia wzięty w branży ezoterycznej jest jak najbardziej aktualny dla całego „przemysłu” zarabiającego na psychice ludzkiej, a tutaj nie można pominąć szeroko pojętej religii bądź psychologii i jej pochodnych. Te branże również zarabiają na psychice ludzkiej.

Jaki ma cel duchowy biznes, chyba najprostszy, jaki można sobie wyobrazić; szukający pomocy w duchowej branży chcą poprawić sobie, jakość życia, czasami oczekują może cudów, ale taki fakt jest raczej rzadkością…?

Na ile to jest możliwe, na ile nie jest to możliwe, przynajmniej w tych dywagacjach nie będę rozważała. Jak pewnie niektórzy moi czytelnicy wiedzą, jestem cichą zwolenniczką pragmatyzmu i lubię to, co w praktycznym wydaniu zadziała, bez względu czy racjonalnie czy magicznie. Obie dziedziny są dla mnie równie ważne.

Ezoteryka wyróżnia się przynajmniej z mojego punktu widzenia tym, gdyż oferuje nie tylko możliwą pomoc, ale także piękną magiczną otoczkę tajemnicy, której prawie nikt nie może się oprzeć, nawet racjonaliści, którzy, to chętnie chcą dowodów i podania źródeł wywodów, a wszystko, co tajemnicze poddaliby naukowej analizie pozbawiając tajemnicy jej tajemniczego uroku. Prawda jest taka, że wszyscy bez wyjątku szukają wzoru na doskonałe życie. Czy ktoś taki wzór znalazł, mało prawdopodobne, a jak znalazł to zazwyczaj dla siebie.

Ezoteryka, jako biznes była jest i będzie, od zarania wieków mocarze i władcy tej ziemi korzystali z porad astrologów, alchemików, wróżek. Każdy chętnie od czasu do czasu zagląda w swoją przyszłość nawet i nie ma znacznie ilu jeszcze krytyków tej branży się na tej ziemi pojawi, każdy z chęci, potrzeby bądź dla siebie niosących korzyści będzie z niej nadal korzystał.

Korzyści płynące z wiedzy tajemnej, czy jak kto woli, wiedzy o przyszłości, bądź o własnych potencjałach stawiane są przez wielu krytyków pod znakiem zapytania. Czy ta wiedza jest rzeczywiście tylko i wyłącznie wiedzą, którą można wykorzystać praktycznie poprzez pokazanie potencjału, który można rozwijać? Jak wszystko i ta wiedza ma dwie strony medalu.

I choć zdaję sobie sprawę, z wspierających pozytywów płynących z sugestywnych przekazów, jak i uzależniające działanie przekazów doradców duchowych jest jak najbardziej aktualnym problemem, należy jednakże zauważyć, że zwrócenie się do tych konsultantów życiowych(ksiądz, wróżka, lekarz czy psycholog) jest aktem wolnej woli. Każdy z nas ma prawo wybierać, co chce, jak chce i do kogo się zwróci o ewentualną pomoc. Zarówno prawo wybierania jak i konsekwencję płynące z tego są związane z odpowiedzialnością nie tylko po stronie doradców duchowych, ale również po stronie decydujących się na takie a nie inne doradztwo. Oczywiście łatwo jest w takiej sytuacji odsunąć odpowiedzialność, co również często jest praktykowane i przełożyć odpowiedzialność tylko i wyłącznie na autorytety, u których szuka się pomocy, ale czy to jest właściwe podejście? Wolny wybór gwarantuje nam, że tego wyboru dokonujemy sami, a więc i odpowiedzialność z wolego wyboru musimy ponieść sami.

Gdyby wszystko było jasne bez komplikacji życiowych pewnie byłoby zbyt proste i nie wymagałby wkładania, jakiegokolwiek wysiłku, ale także nie byłoby jakiegokolwiek rozwoju i postępu. Błędy i niechęć w stosunku do ponoszenia odpowiedzialności z własnych decyzji często dużo kosztują nie zawsze w sensie finansowym, ale i emocjonalnym, ale zdawanie się tylko i wyłącznie na autorytety jest zbyt łatwym rozwiązaniem nie tylko dla szukającego pomocy, ale również dla autorytetów w danej branży duchowego doradztwa.

Brak zaufania jak i zbyt dużo zaufania może być niebezpieczne, oraz prowadzące do absurdów życiowych. Bezwzględne podążanie za autorytetem jest wyrzeczeniem się własnej woli, własnego myślenia i dobrowolną rezygnacją odpowiedzialności za decyzje i wybory. Oczywiście, że łatwiej jest winę zrzucić na innych, niż można ewentualnie u siebie szukać przyczyn takich a nie innych decyzji. Szukanie winowajcy popełnionych błędów jest tak samo powszechne jak zjadanie chleba. Jest wygodne i jednocześnie niezmuszające do zastanowienia się nad samym sobą, a więc niezmuszające do samodzielnego myślenia, podejmowania własnych wyborów, jak i przejęcie odpowiedzialności za własne decyzje.

W życiu można się od wszystkiego uzależnić, nie ma wyjątków. Tak jak można się od alkoholu, jedzenia, papierosów, leków czy narkotyków uzależnić, jest podobnie z tematem duchowości w szerokim jego znaczeniu. I w tej branży jest sporo czynników uzależniających, ale one egzystują oraz rozwijają się tylko i wyłącznie wtedy, jeżeli podstawy dla takiego uzależnienia już w człowieku egzystują, a odpowiednie działania duchowych doradców mogą wywołać właśnie ten odpowiednio ukryty obraz, innej możliwości nie ma. Celowe manipulacyjne wywieranie wpływu, aby przyciągnąć sobie owieczki do własnego stada, ma tylko wtedy rację bytu, jeżeli egzystują ku temu podstawy w nas i oddamy kontrolę nad własnym życiem w zamian za to, że właśnie ci doradcy powiedzą nam, co jest dla nas właściwie, a co nie. Tylko samodzielne myślenie i pojmowanie decyzji pozwoli nam samemu wyważyć, co jest dla nas dobre, a co nie, a w zamian nie ominie nas ponoszenie konsekwencji za własne decyzje zarówno w negatywnym, ale także pozytywnym tego słowa znaczeniu.

Ale jest jak ze wszystkim, w ramach zdrowego rozsądku  można dobrze siebie wspomagać każdą dziedziną duchowego doradztwa życiowego. Ekstremalne zachowania, postępowania można spotkać w każdej dziedzinie życia, a także w ramach duchowego biznesu, która jest tak bardzo wrażliwa i nie jest od tego typu skrajności wolna.

I bez względu na tego typu skrajności, które są możliwe, ale w żadnym wypadku przymusowe, korzystnie z usług duchowego biznesu reguluje jak w każdym innym wypadku prawo popytu i podaży.

O ile w funkcjonalności prawa popytu i podaży odgrywa dużą rolę cena produktu bądź usługi, to warto również zauważyć, że w przypadku duchowego biznesu zdecydowanie większą rolę odgrywa, poczucie komfortu i dobrego samopoczucia. Oczywiście czasami obiecanki cacanki o wiecznej miłości i wspomaganiu może zmydlić oczy, ale nikt  nie oddaje bezmyślnie swojego własnego życia w ręce doradców duchowych polegając tylko i wyłącznie na ich nieomylności. Nikt się nie wybierze do doradcy duchowego, o ile będzie takową traktował na poważnie, jeżeli nie będzie się właśnie tam dobrze i komfortowo czuł. Cena podejrzewam będzie odgrywała drugorzędną rolę, no chyba, że porady duchowe będą się odbywały tylko i wyłącznie dla celów rozrywki i końcowy efekt nie jest w gruncie rzeczy ważny, tam pewnie będzie cena odgrywała duża rolę.

W duchowym biznesie działa również mechanizm rynkowy, to tak gwoli przypomnienie dla przeciwników duchowego biznesu, bez popytu nie ma podaży, oczywiście szczegóły funkcjonalności tych praw pozostawiam ekonomistom. Faktem jest, gdyby nie zainteresowanie, oczekiwanie własne przekonania i potrzeby, nie byłoby potrzeby rozwijania duchowego biznesu.

Potrzeba duchowego wsparcia jest jak najbardziej naturalną potrzebą, nawet, jeżeli jesteśmy przekonani o własnej mocy i sile, od czasu do czasu zapasy nagromadzonej energii się wyczerpują. Niż energetyczny, słabość w życiu, problemy, z którymi sobie nie radzimy zmuszają nas do szukania pomocy. Ta pomoc może odbywać się na wielu różnych poziomach  i nie ważne jest na jakich poziomach, czy w obrębie przyjaciół, rodziny, znajomych, czy u zupełnie obcych nieznanych sobie osób, bądź czy w formie korzystania z usług duchowego biznesu. I każdy korzysta w ramach swoich możliwości z tego, co uważa dla siebie za najbardziej korzystne, jednak nie należy zapominać, że podjęcie decyzji udania się do duchowego doradcy a więc księdza, psychologa, lekarza, wróżki wiąże się z przyjęciem odpowiedzialności za własne decyzje, co oczywiście nie zwalnia tych profesji z przejęcia odpowiedzialności.

Odpowiedzialność jest przynajmniej z mojego punktu wiedzenia ważnym elementem i dotyczącym obu stron, zarówno oferującym usługi jak i biorców tego typu usług.

P.S. Czy jest może ktoś ciekawy, co się stało z Gabrielą? Gabriela otrzymała wówczas chyba to, czego właśnie w takim, a nie innym stadium własnego rozwoju  szukała. Jak wcześniej wierzyła głęboko w cuda nie widy, wierzyła na słowo, co jej inni w słowie pisanym przekazywali, jak i ja sama mówiłam, tak po tej sytuacji jej literatura, która wcześniej się ograniczała tylko i wyłącznie do romansów i kryminałów, bez większego wglądania do wnętrza wydarzeń, się zupełnie zmieniła. O dziwo, niektóre książki czyta, parę razy, do skutku aż zrozumie, o co chodzi. Owszem korzysta  z usług ezoterycznych w granicach normy, ale nauczyła się również krytycznie podchodzić do tematu, bez dostawania wypieków na twarzy i drżenia rąk na widok np. moich kart, a także przestała oczekiwać również  ode mnie jasnej i zobowiązującej odpowiedzi na pytanie: tak lub nie. A moja częsta instrukcja „ostateczną decyzję musisz podjąć sama” chyba zaczęła jej sprawiać frajdę nie zastanawiając się wielce czy, będzie dobrze, czy źle. Dreszczyk przygody czasmi wciąga ją również do tańca.

 Będzie jak będzie  :-D

Czytaj również: Duchowy biznes…cz.1

10 myśli na temat “Duchowy biznes… cz.2

  1. Jakże wyglądałoby życie bez odrobiny przygody i towarzyszących jej dreszczyków? Oj chyba strasznie. Po prostu jeden wielki, doskonały łańcuch pokarmowy :)))))))))))

    1. Masz rację to straszne czekać i przyglądać się, aż ktoś coś schrupie, i do tego się jeszcze się zastanawiać, jak to jest z tą kolejnością… :-) Nie, nie temat zamykam do lamusa, nie będę się teraz nad tym zastanawiać, bo mi przejdzie apetyt na moją przepyszną roszpunkę, a smaku z tego powodu nie przybędzie, wręcz ubędzie, a tak można się delektować pysznościami. Sam widzisz , że podejście do tematu dużą rolę odgrywa w tym co się dzieje i co się odczuwa, choć pewnie gdyby nie była smaczna nie jadłabym jej…. ?

  2. Tak człowiek szuka pomocy na wszystkie sposoby, inni na tym korzystają ale w rezultacie też szukają :)
    Pozdrawiam cię ciepło, u mnie za oknami strasznie szaro-buro. Oby do wiosny ;)

    1. Dokładnie czasami pomagamy, a czasami sami szukamy. Również pozdrawiam, lecz u mnie tymczasem po okresie już prawie zimy zawitała dzisiaj wiosna, zimowe kurtki trzeba było znowu do szafy powiesić. Dla mnie mogłoby tak pozostać, bo wiosnę najbardziej lubię :-)

  3. Dzisiaj nie można narzekać na jesień w Polsce, jest słonecznie, trochę mgielnie z rana było, oświetlające pola poranne słonko pięknie oświetlało cudowności natury.

    A co do duchowego biznesu, to myślę, że poszukujący na początku wpadają trochę przypadkowo, z polecenia na duchowych nauczycieli różnego kalibru, w końcu przy pracy ze sobą, praktykowaniu następuje weryfikacja i odsiew plew od ziarna.

    Mamona jest tym środkiem ciemności, który najłatwiej i najprościej wielu tzw. nauczycieli duchowych ściąga ze ścieżki światła na drugą stronę. Dlatego mieć oczy i uszy otwarte, obserwować, konfrontować głoszone zasady z ich wdrażaniem w swoim życiu nie zawadzi. Fałsz wychodzi na wierzch, prędzej lub później, jak ta oliwa, co to zawsze na wierzch wypływa.

    To trochę podobnie, jak z wychowywaniem dzieci. Nie potrzeba za wiele mądrych słów, jeżeli swoim życiem i postawą dajemy przykład życia opartego na wartościach, jeżeli duchowość jest ważna w rodzinie dziecko nie musi szukać po omacku w dżungli duchowego biznesu np.

    1. Mamona jest tym środkiem ciemności, który najłatwiej i najprościej wielu tzw. nauczycieli duchowych ściąga ze ścieżki światła na drugą stronę.

      Nie wiem czy to tylko ci duchowi nauczyciele i doradcy ściągają ze ścieżki światła, raczej mam wątpliwości. Bez takiej potrzeby, bez potrzeby rozwiązania własnych problemów, bolączek nikt nie pójdzie dobrowolnie proponowaną ścieżką rozwoju i to bez względu na to, którą drogę sobie dobrowolnie wybierze. Potrzeba i głód dalszego rozwoju jest matką wynalazku. To funkcjonuje trochę na zasadzie przyciągnia, tam gdzie jest potrzeba znajdzie się do tego brakujące ogniwo ;-) Ktoś, kto jest pewny siebie, zna swoją wartość, potrafi samodzielnie zakwalifikować za pomocą intuicji i własnego umysłu , czy ma do czynienia z fałszywym poczuciem bezpieczeństwa i w jakim stopniu jest w stanie zaufać, ten nie odda się dobrowolnie i przede wszystkim bezwarunkowo i bezkrytycznie w ręce doradców duchowych, bez weryfikacji przekazywanych wartości. Własny rozwój i poszukiwanie rozwiązania własnych problemów nie jest niczym negatywnym, wręcz przeciwnie bardzo pozytywnym, ale weryfikacja wartości jest tym najważniejszym elementem, zresztą jak słusznie podkreśliłaś.

  4. Szkoda, że dzisiejsze czasy odzierają życie z tej magii i tajemnicy. Magia mogła uzdrawiać. A dziś nazywa się ją naukowo „placebo” i podaje do powszechnej wiadomości, że kto wyzdrowiał od placebo, ten głupek i nie zasługuje na szacunek. Szkoda, bo była to bardzo zdrowa i pozbawiona skutków ubocznych terapia.

    A co do wróżek, doradców itp.: mądrze jest czasem skoczyć na seansik z kartami, kiedy się wie, kim się jest i dokąd się zmierza. Karty wtedy traktują człowieka poważnie i udzielają mądrej podpowiedzi. Problem jest wtedy, kiedy po poradę przychodzi istotka totalnie zagubiona i nie wiedząca na jakim świecie żyje. Taka spodziewa się, że karty rozwiążą za nią wszystkie problemy i powiedzą jak ma żyć, a wróżka weźmie za nią pełną odpowiedzialność. Taka osoba łatwo wchodzi w toksyczny układ zależności. Jeśli i wróżka ma problemy, wtedy tworzy się chora symbioza.

    A jeśli zaistnieje taki układ „racjonaliści” zaraz przeprowadzają generalizację i krzyczą, że wszystkie wróżki to toksyczne harpie, a wszystkie szukające porad osoby to idiotki. No i gadaj z takimi.

    1. Ja sobie myślę, że dzisiejsze czasy nie są aż tak do końca odzierane z tajemnicy, a raczej mamy chyba po części poważny problem z czymś, co jest definiowane jako tajemnica, a tajemnice, które rzeczywiście są trudne do rozwiązane, bądź prawie niemożliwe jest rozwiązanie stawiają nas oko w oko przed problemem własnej słabości. Któż to lubi…, przecież media w dzisiejszych czasach preferują zupełnie inny model człowieka. Ale…, w najlepszym przypadku można przecież pomniejszyć, wyszydzić, aby samemu się nie przyznać do własnej słabości i niemocy. Tak się dzieje niestety w wielu różnorakich obozach spierających się o idee i ich funkcjonalności. Z jednej strony jest to trochę wkurzające, ale z drugiej strony bez takiego „wysiłku” nie było by postępu i to bez względu, po której stronie stoimy.

      Co do wróżek i kart, to muszę lekki protest podnieść, karty oczywiście nie mogą traktować człowieka poważnie i udzielać mądrej odpowiedzi, bo one są tylko i wyłącznie papierem, ale człowiek musi sam siebie traktować poważnie, a odpowiedzi udziela oczywiście doradca przeprowadzający seans z kartami lub innymi „magicznymi przedmiotami?. Co do drugiej części to się zgodzę, zdecydowanie łatwiej jest przyjść na seans, kiedy się wie, kim się jest i jest się przygotowanym na niewygodne odpowiedzi, lub chociaż wnosi się gotowości do konfrontacji z niewygodnymi odpowiedziami? Zupełnie inaczej jest jak się oczekuje gotowych odpowiedzi na pytanie jak ma się żyć i doradca jest jeszcze do tego zobowiązany przyjąć odpowiedzialność za decyzje klienta. Taki układ jest już na samym początku toksyczny. Szkoda, że klienci tylko po jednej stronie szukają odpowiedzialnego, a nie chcą ponosić np. odpowiedzialności za to, że się podjęło decyzje pójścia do wróżki, nie wspominając o konsekwencjach, jakie one by nie były…?

Dodaj odpowiedź do Dorota Anuluj pisanie odpowiedzi